
Mieszkańcy ulicy Lipowej i transparenty, które przynieśli ze sobą na sesję. (Fot. Info Iława.)
Miasto Iława straciło 3,5 miliona złotych, które można było wykorzystać na wyczekiwaną od 50 lat budowę ulicy Jagiełły w Iławie – i należy przejść nad tym do porządku dziennego? Nie zdaniem rozgoryczonych mieszkańców tej ulicy, których przedstawiciele pojawili się na sesji Rady Miejskiej w Iławie w ten poniedziałek. Równie duże rozczarowanie wyrazili mieszkańcy ulicy Lipowej, która to na przebudowę czeka w kolejce, a postępy miasta w tej sprawie są dalekie od oczekiwań iławian. Słów krytyki nie szczędziła również część radnych.
DYSKUSJA CZY „LINCZ”? SPRAWA JAGIEŁŁY WCIĄŻ BUDZI OGROMNE EMOCJE
„Informacja Burmistrza Miasta Iławy w sprawie utraty dotacji z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg na budowę ulicy Jagiełły w Iławie” - to jeden z punktów w programie wczorajszej sesji iławskiej rady miejskiej.
Najpierw burmistrz odczytał oświadczenie w tej sprawie o treści zbliżonej do stanowiska, które było już wcześniej publikowane (np. w artykule dostępnym pod tym linkiem).
Pojawiły się też pewne nowe informacje.
- 22 maja został ogłoszony przetarg na pierwszy etap budowy ulicy Jagiełły, tj. na przebudowę sieci wodno-kanalizacyjnej, gazowej i elektroenergetycznej. Jest to ten etap, który był zaplanowany w budżecie z miejskich środków, a który jest konieczny do wykonania przed właściwą inwestycją polegającą na utwardzeniu tej drogi - mówił na sesji burmistrz Kopaczewski, który wypomniał też poprzednikom, że nie podjęli się budowy tej ulicy. - Ulica była zapomniana. To my w 2020 roku, zapisując pierwsze pieniądze w budżecie, rozpoczęliśmy ten proces i niebawem go zakończymy - powiedział Dawid Kopaczewski.
Radni jednak nie zamierzali odpuścić tematu utraconych milionów.
Michał Młotek ujawnił nowe okoliczności sprawy.
- Wciąż nie mogę pojąć, jak można było się dopuścić tak rażącego i karygodnego błędu – przyznał.
Jak poinformował, już w połowie zeszłego roku miasto miało wszystkie wytyczne Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg i posiadało wzór umowy z jednoznacznym zapisem dotyczącym terminu 30 dni na ogłoszenie przetargu; ponadto nie było konieczności oczekiwania na podpisanie umowy – przetarg można było ogłaszać już po opublikowaniu wyników naboru, co miało miejsce pod koniec stycznia br.
- I najważniejsze: w marcu tego roku wszystkie te samorządy, które otrzymały dofinansowanie, w tym także samorząd iławski, dostały oficjalne pisma z urzędu wojewódzkiego z wezwaniem do podpisania umów i – co istotne – była tam wyraźna adnotacja [z przypomnieniem o konieczności ogłoszenia przetargu w terminie 30 dni – przyp. red.] - mówił Michał Młotek, dodając, że burmistrz sam, wraz z panią skarbnik miasta, podpisał umowę, czym pochwalił się w mediach społecznościowych – a zatem powinien znać jej treść.
Ponadto, jak policzył radny i jak wynika z kalendarza burmistrza, w kwietniu Dawid Kopaczewski odbył 30 spotkań z pracownikami urzędu. Jak podkreślał, to rodzi pytania o to, jak wygląda komunikacja i przepływ informacji w ratuszu, bo – jak widać – okazji, aby wyłapać kluczową informację o terminie na ogłoszenie przetargu, było co najmniej kilka.
Wypowiedzi było więcej.
Radna Martyna Wyżlic chciała odnieść do słów, które wybrzmiały w przestrzeni publicznej, a które zawierały zarzut w stosunku do radnych, że rzekomo nie interesowali się postępami w sprawie ulicy Jagiełły. Jak podkreślała, ona pytała o tę sprawę kilkakrotnie, a z udzielanych jej informacji nie wynikało, że taki może być finał.
Skoro utracono dotację, a miasto nie zamierza rezygnować z budowy ulicy Jagiełły, to z jakich innych inwestycji trzeba będzie zrezygnować, aby spięło się to finansowo? - to z kolei chciał wiedzieć radny Tomasz Woźniak.
W podobnym tonie wypowiedziała się radna Jolanta Michalewska – ona odniosła się konkretnie do ulicy Lipowej, gdzie mieszkańcy również zmagają się z bardzo trudnymi warunkami drogowymi i również długo czekają na budowę swojej drogi. Z wypowiedzi przedstawicieli władz miasta wynika, że będą dążyć do realizacji i jednej, i drugiej inwestycji, jednak czy uda się pozyskać dotacje i na ulicę Jagiełły, i na Lipową, czy budżet miasta udźwignie to finansowo – środki są przecież potrzebne także na wkład własny – i jak będzie wyglądał harmonogram realizacji? Takich szczegółów mieszkańcy nie poznali.
Radna Ewa Jackowska wyraziła natomiast żal do burmistrza o to, że o utracie dotacji mieszkańcy ulicy Jagiełły dowiedzieli się z mediów – jak mówiła, burmistrz powinien był udać się do nich osobiście i przeprosić, jednak nie zrobił tego. Według niej zabrakło też bezpośredniego kontaktu z radnymi. Ewa Jackowska drążyła też temat odpowiedzialności za błąd – okazuje się, że ukarano pracownika (a zadanie powierzono osobie, która dopiero od kilku miesięcy pracuje w ratuszu) i osobę nadzorującą pracę tego pracownika. Natomiast według radnej zawiódł nadzór i odpowiedzialność powinni ponieść burmistrz Dawid Kopaczewski wraz z zastępcą Krzysztofem Portjanką. Pomiędzy radną Jackowską a burmistrzem Dawidem Kopaczewskim wywiązała się dłuższa wymiana zmian po tym, jak burmistrz wypomniał radnej, że ta w internetowych komentarzach daleko się posuwa, np. zarzucając mu oszustwo.
Zarzut dotyczący tego, że burmistrz po utracie dotacji nie udał się osobiście do mieszkańców ulicy Jagiełły, tylko w kolejnych dniach m.in. wybrał się do Olsztyna po dotację w wysokości 10 tysięcy złotych „na pieski”, wybrzmiał też w wypowiedzi radnego Dariusza Paczkowskiego. Na to w dalszej części sesji padła odpowiedź – że w tym samym okresie burmistrz udał się do Olsztyna także po to, aby podpisać umowę dotyczącą dotacji w wysokości 4,2 mln złotych na termomodernizację przedszkola „Czwórki”.
Radna Marzena Bendelewska wypowiedziała się z kolei w obronie władz miasta. M.in. odniosła się do tego, że w Suszu, gdzie również utracono dotację, „nie ma takiego linczu”. Zaprotestowała radna Ewa Jackowska, według której jest to po prostu dyskusja, która powinna się przetoczyć, a nie żaden „lincz”.
Głos zabrał też spontanicznie jeden z mieszkańców ulicy Jagiełły.
- Nie straciliście pieniędzy, tylko straciliście zaufanie mieszkańców ulicy Jagiełły i mieszkańców Iławy. Szanujcie mieszkańców, to dzięki nim jesteście tutaj! - i niech te gorzkie słowa będą podsumowaniem tego wątku dyskusji na sesji.
„LIPOWA TONIE”!
Zdaniem części radnych sprawa utraty dotacji w wysokości 3,5 miliona złotych na budowę ulicy Jagiełły jest powiązana z tematem przebudowy innej iławskiej ulicy – ulicy Lipowej. Władze miasta zapowiadają bowiem ponowne złożenie wniosku o dotację na ulicę Jagiełły - a przecież inne inwestycje też czekają, a mieszkańcy się niecierpliwią. Co z naszą ulicą, z Lipową? - pytają. Ich zdaniem w przyszłym roku można byłoby się skupić na dotacji właśnie na tę ulicę - tymczasem trzeba będzie nadrabiać zaległości na ulicy Jagiełły.
Mieszkańcy przyszli na sesję przygotowani do walki o drogową inwestycję na swojej ulicy, o którą także zabiegają od lat.
Lipowa TONIE!!!
i: Mieszkańcy: „Lipowa TONIEMY!!!” Burmistrz: „Lipowa „TO – NIE – MY”,
głosiły przyniesione przez nich transparenty.
O to, na jaką ulicę byłby składany wniosek w przyszłym roku, gdyby nie doszło do utraty dotacji na ulicę Jagiełły, pytał Michał Młotek. Jak mówił, z deklaracji złożonej przez wiceburmistrza podczas spotkania z mieszkańcami ulicy Lipowej wynika, że byłaby to właśnie ta ulica. Burmistrz jednak stwierdził, że decyzja jest podejmowana dopiero przy naborze, a miasto być może będzie składać 2-3 wnioski.
Z kolei wiceburmistrz Portjanko, tak jak na wspomnianym spotkaniu z mieszkańcami w lutym br., podkreślał, że odnośnie budowy osiedlowego „łącznika” między ulicą Lipową a Lipowy Dwór, gdzie mieszkańcy również oczekują miejskiej inwestycji, nie jest to możliwe, gdyż znajdują się tam prywatne działki, a miasto nie możliwości przejmowania wszystkich takich terenów w celu budowy tam dróg. - To jest kwestia prywatnych inwestorów – mówił Krzysztof Portjanko, według którego w takiej sytuacji o kwestię dostępu do dróg publicznych powinny zadbać osoby, które sprzedają lub kupują takie działki.
- Te drogi, które są własnością prywatną, są ustanowione w miejscowym planie jako drogi wewnętrzne i miasto nie ma obowiązku dokonywania wykupu tych nieruchomości – mówił Krzysztof Portjanko.
- Tu nie chodzi o obowiązek, tylko o chęć – ripostował radny Andrzej Rykaczewski.
- Chęci muszą być podparte środkami finansowymi – odpowiadał zastępca burmistrza.
- Nie możemy doprowadzić do sytuacji takiej, że będziemy wykupować grunty prywatne, […] za jakie pieniądze my to zrobimy? - wsparł go burmistrz. - Mamy przede wszystkim obowiązek dbania o bezpieczeństwo na terenach należących do miasta.
Inną sprawą jest budowa samej ulicy Lipowej - biegnącej od ulicy Lipowy Dwór do ulicy Zalewskiej - gdzie miasto według informacji wiceburmistrza posiada już pozwolenie na budowę, jednak mieszkańcy oceniają, że są przekazywane nieprawdziwe informacje na temat procedur toczących się na ich ulicy.
Przede wszystkim: jest tam po prostu niebezpiecznie, wskazują.
- 9 zniszczeń przez piratów skrzynki elektrycznej, która stoi na ulicy i jest własnością miasta, jedno potrącenie psa na spacerze z rodziną, kurz na przemian z błotem, rajdy samochodowe postronnych osób traktujących naszą ulicę jak szutrówkę za miastem. I wreszcie skandaliczne spotkanie pana wiceburmistrza z mieszkańcami naszej ulicy, ignorowanie naszych problemów w pełnym tego słowa znaczeniu. Spotkanie odbyło się z naszego punktu widzenia [w stylu] „czego od nas chcecie?” – wyliczał mieszkaniec Lipowej Artur Paluszewski, który na sesję przyniósł ze sobą fragment nawierzchni ulicy w kartonowym opakowaniu.
Inny mieszkaniec, Paweł Ciechanowski, przekazał radnym kopie listu od burmistrza, który to Dawid Kopaczewski skierował do mieszkańców ulicy Lipowej w kwietniu 2024 roku – przed drugą turą wyborów samorządowych, zapowiadając kolejne kroki w sprawie ulicy Lipowej. Mieszkaniec pytał też o to, jak to się stało, że całe osiedle Żołnierzy Wyklętych pod względem budowy infrastruktury drogowej miało pierwszeństwo nad ulicą Lipową - i kto z radnych... nie ma tam działki.
Z kolei Artur Paluszewski chciał jeszcze, aby Krzysztof Portjanko potwierdził, jakie słowa skierował do mieszkańców Lipowej na spotkaniu: „Mogliście zamieszkać gdzieś indziej”, czy „Trzeba było zamieszkać gdzieś indziej”.
- Na pewno takich słów nie użyłem, jedyne, co mogłem powiedzieć, to fakt, że zakupiliście Państwo pewne działki od właściciela prywatnego – odpowiedział wiceburmistrz.
To wszystko ilustruje obecną temperaturę rozmów władz miasta z mieszkańcami o drogowych inwestycjach – która to w ostatnim czasie na fali niezadowolenia z powodu utraconej dotacji zdecydowanie wzrosła.
Jak będą wyglądały postępy w sprawie budowy ulic Jagiełły i Lipowej w Iławie? Jedno jest pewne: mieszkańcy na pewno nie zaakceptują opieszałości i obietnic bez pokrycia i będą dokładnie weryfikować kolejne poczynania władz miasta w tych sprawach. My również je śledzimy.
Red. kontakt@infoilawa.pl.
Mieszkańcy Jagiełły i Lipowej na gorącej sesji Rady Miejskiej w Iławie.
Ilość zdjęć 39