Odbyły się w formie historycznej biesiady. Była prezentacja eksponatów i szereg specjalnie na tę okazję przygotowanych prelekcji, ale – jak podkreślają organizatorzy – bez zadęcia.

- Zależy nam na tym, żeby pokazywać, że historia może być naprawdę ciekawa, a jej odkrywanie może być wspaniałą zabawą – mówi Rafał Kocięda, prezes Stowarzyszenia "Ylavia" i jeden ze współorganizatorów. - Poza tym jako lokalni regionaliści czuliśmy się wręcz zobowiązani do tego, aby uczcić tak ważną rocznicę. Mija 700 lat od lokowania Gulbia przez krzyżaków. A znaleziska archeologiczne dokumentują, że osadnictwo na tych terenach sięga jeszcze znacznie dawniejszych czasów. Znaleziono m.in. kamienne narzędzia sprzed 5 tysięcy lat. Kolejne artefakty dowodzą, że człowiek był tutaj obecny przez wszystkie kolejne epoki aż do dzisiaj – dodaje.

Znalezisk było tu dużo, część z nich to zabytki objęte ochroną konserwatorską. Około 95% tych najcenniejszych artefaktów wydobyli z ziemi poszukiwacze z Ilavii.

Tabliczki z nazwiskami dawnych mieszkańców Gulbia, monety i żetony rozliczeniowe, żołnierski identyfikator, znaki rejestracyjne psów, a nawet kawałek bursztynu czy... róg tura wydobyty z Osy koło Zazdrości, to przykłady przedmiotów zaprezentowanych na jubileuszowej wystawie "700 lat Gulbia. Wędrówka przez wieki".

Swoją bogatą kolekcję porcelany, przechowywanej w domu, otworzył też przed gośćmi gospodarz niedzielnej biesiady Henryk Oleksiuk, który na główną część wydarzenia, czyli prelekcje, udostępnił swoją... stodołę.

- Z tego, co wiem, kiedyś, "w starych, dobrych czasach" w tej stodole urządzono wesele – mówi Rafał Kocięda. - Ale taka historyczna biesiada odbyła się tam po raz pierwszy. Na co dzień jest to po prostu budynek gospodarczy, a więc pracy z dostosowaniem tej przestrzeni do potrzeb naszego wydarzenia rzeczywiście mieliśmy sporo – dodaje.

Część merytoryczną – prelekcje, którym jednak, jak podkreślają organizatorzy, daleko było do nudnych wykładów, a bliżej do interaktywnych, włączających publiczność prezentacji – rozpoczął dr Wiesław Skrobot, który opowiedział o pradziejach Gulbia. Rafał Kocięda zreferował temat odnalezionych w Gulbiu zabytków archeologicznych, Kazimierz Skrodzki przybliżył historię nieszczęśliwej miłości, której pomnikiem są groby przy leśniczówce Rydzewo, a Henryk Oleksiuk opowiedział o Gulbiu u szczytu potęgi, a także o życiu w tej miejscowości za czasów PRL-u, z uwzględnieniem prężnie wówczas działających LZS-ów (Ludowych Zespołów Sportowych).

Wydarzenie zorganizowały wspólnymi siłami trzy lokalne rodziny – poza wspomnianymi Rafałem Kociędą (z żoną Asią i córkami Agatą i Angeliką) oraz Henrykiem Oleksiukiem (z żoną Adelą), włączyła się jeszcze cała rodzina państwa Podolaków: Jolanta, Andrzej, Mateusz i Emilia. Inicjatywę wsparli darczyńcy, przekazując produkty na biesiadny stół. Było też bowiem coś "dla ciała" – poczęstunek na ciepło, na zimno i na słodko czekał na gości na zewnątrz, pod namiotami.

- Czujemy tę potrzebę propagowania lokalnej historii, bo wszyscy powinniśmy mieć świadomość, w jak ciekawym regionie żyjemy – podsumowuje Rafał Kocięda. - Cieszymy się, że spotyka się to z zainteresowaniem.

Czy zatem jeszcze powtórzą biesiadę? Tego jeszcze nie wiadomo, ale, jak mówią, doświadczenie pokazuje, że długo w miejscu nie usiedzą!

Red. kontakt@infoilawa.pl.

Zdjęcia: organizator.