Dyrektor Biblioteki Iława Adam Majewski odpowiedział na nasze pytania o wprowadzone przez tę miejską jednostkę kary za przetrzymywanie wypożyczonych materiałów. (Fot. archiwum własne.)
Weszły w życie 3 listopada – nie bez kontrowersji wśród lokalnych czytelników. Dziś przyglądamy się bliżej tematowi kar, jakie od niedawna nalicza czytelnikom iławska biblioteka, która – nawiasem mówiąc – właśnie zmieniła nazwę i logotyp. Dawna Miejska Biblioteka Publiczna w Iławie to teraz Biblioteka Iława.
Kary budują wokół instytucji nieprzyjazny klimat, przyczynią się do spadku zainteresowania ofertą biblioteki, a do tego są znacznie wyższe niż w wielu innych porównywalnych placówkach
– to krytyka, jaką wyrazili czytelnicy po tym, jak ogłoszono, że za przetrzymywanie zbiorów iławskiej biblioteki trzeba będzie płacić. Dyrektor miejskiej jednostki Adam Majewski broni jednak tej decyzji i przedstawia dane. Jak się okazało na ostatniej sesji, burmistrz Dawid Kopaczewski także popiera te kary - a wręcz uważa, że powinny być wyższe.
Więcej w poniższym wywiadzie oraz relacji z sesji poniżej.
Marta Chwałek, www.infoilawa.pl: Czy w związku z wprowadzeniem kar biblioteka w Iławie odnotowała liczne zwroty przetrzymywanych materiałów? Dla poparcia, proszę o podanie, ilu dłużników (osób przetrzymujących materiały) miała biblioteka w Iławie na dzień 20 października br. (tuż przed ogłoszeniem, że wejdą w życie kary), a ilu jest dłużników według stanu na 20 listopada – miesiąc później? [Odpowiedź na drugą część pytania jest w odpowiedzi na pytanie trzecie].
Adam Majewski, dyrektor Biblioteki Iława: Tak! W pierwszych dniach tempo zwrotów mile zaskoczyło, okazało się także wyzwaniem logistycznym. Przez ostatnie tygodnie wróciło ponad 2 000 przetrzymanych książek i gier planszowych. To były dziesiątki kartonów do rozłożenia i konkretne metry bieżące na półkach.
Końca jeszcze nie widać.
Jakiej części (jakiego procentu) wypożyczeń materiałów z iławskiej biblioteki dotyczy problem ich przetrzymywania przez Czytelników – tzn. jaka część nie jest zwracana w terminie?
Tutaj wkraczamy w krainę bezwzględnej statystyki. Zacznijmy od tego, że niewiele tytułów z naszych zasobów interesuje czytelników. Zaledwie 34 proc. całego udostępnianego na zewnątrz księgozbioru jest wypożyczane, reszta to niefortunne lub bezsensowne zakupy biblioteczne sprzed lat. Z tych wypożyczanych pozycji aż jedna trzecia to książki przetrzymane, które w skrajnych przypadkach leżą u kogoś nawet po kilkanaście lat. Biblioteka nie po to kupuje nowości wydawnicze, aby traciły swoją aktualność i atrakcyjność z powodu przetrzymywania. Książki oddane po wielu miesiącach lub latach nie mają żadnej wartości dla czytelników – w większości nikt ich już nie chce czytać. Nowości powinny być w obiegu, a to gwarantuje przestrzeganie terminów zwrotów. Oddawanie po czasie mocno utrudnia dostęp do literatury młodzieży szkolnej i seniorom, do tego osobom uboższym, traktującym bibliotekę jak swoje okno na świat. Statystyki pokazują wyraźnie, że książki przetrzymują głównie trzydziesto- i czterdziestolatkowie. Seniorzy są za to zdyscyplinowani.
Z powodu tak słabego odsetka atrakcyjnych tytułów całkowicie zmieniliśmy w Bibliotece Iława politykę gromadzenia zbiorów. Chcemy, aby na półki trafiały teraz książki, które faktycznie interesują czytelników. Nie będę lekką ręką wydawał pieniędzy iławian, tym bardziej na książkową makulaturę utylizowaną po kilku latach z powodu braku miejsca.
System naliczania kar obowiązuje od 3 listopada. Na jaką łączną kwotę opiewają należne kary wg stanu na 20 listopada? W jaki sposób jest to liczone: manualnie czy automatycznie?
Mamy niestety przestarzałe oprogramowanie biblioteczne, które w przyszłym roku zastąpimy nowym systemem. Pozwala jednak na wyłuskanie jakichś danych. Pod koniec listopada wartość wszystkich przetrzymanych książek i gier wynosiła przynajmniej 100 000 zł (ponad 5 000 egz.), licząc ją na podstawie średniej wartości materiału bibliotecznego. Ta kwota w rzeczywistości była o wiele wyższa, bo nowe książki i gry planszowe są drogie, ale jej urealnienie jest niemożliwe z powodu ograniczeń starego oprogramowania. W tej chwili wartość przetrzymanych materiałów opiewa na kwotę przynajmniej 56 000 zł (ok. 2 800 egz.). Wysokość kar jest naliczana automatycznie, a ich całkowitej sumy nie pokusiłem się jeszcze sprawdzić – bo nie jest naszym zamiarem puszczanie ludzi z torbami. Chcemy przede wszystkim odzyskać publiczne mienie, aby mogło służyć innym.
Czy środki z tytułu kar już faktycznie wpływają od Czytelników? Na co będą przeznaczane te pieniądze?
Jeszcze stosujemy karencję w naliczaniu kar, bo zaskoczył nas pozytywny odzew iławian – przetrzymane książki i gry są zwracane, wiele osób deklaruje zakupienie dla nas lektur szkolnych lub gier, w zamian za zagubione przed laty książki dostajemy nowości. Czytelnicy na ogół ze zrozumieniem przyjęli wprowadzenie kar, czasami przepraszając za odcięcie innych osób od dostępu do literatury. Mamy liczne miłe telefony od czytelników, którzy dostają powiadomienia na temat możliwości odbioru swoich rezerwacji sprzed wielu lat. Dopiero teraz mogą się zgłosić po te książki do biblioteki.
Przychody z kar będą symboliczne. Przeznaczymy je na nadrabianie wszelkich zaległości – na drobne naprawy i estetyzację pomieszczeń, zakup sprzętów i materiałów edukacyjnych, na tworzenie dla czytelników komfortowego miejsca, słowem – na to, co ma związek z działalnością statutową. Obecny remont piętra finansujemy po części ze środków, które wygospodarowaliśmy z najmu piwnic dwóm podmiotom edukacyjnym i usług ksero, oszczędnie posługując się pieniędzmi iławskich podatników w postaci miejskiej dotacji. Bibliotekę Iława tworzymy przecież z podatków mieszkańców, więc musimy pilnować, aby to mienie się nie rozchodziło i nie rozpadało.
Jaki jest powód wprowadzenia przez bibliotekę w Iławie tych kar?
Powód był w gruncie rzeczy poważny. Odkąd pojawiłem się w maju w bibliotece, czytelnicy skarżyli się na brak nowości. A były one cały czas kupowane na bieżąco, niejednokrotnie w kilku egzemplarzach. Ten brak dostępności nowych tytułów wynikał z nieterminowych zwrotów.
Upomnienia e-mail i telefoniczne nie przynosiły wówczas efektu. Coś trzeba było z tym zrobić. Mam ten komfort, że mogłem przedyskutować problem z innymi menedżerami bibliotek. Jakiś czas temu zostałem objęty pilotażowym programem mentoringowym Stowarzyszenia Dyrektorek i Dyrektorów Bibliotek Inicjatywy. Dzięki temu jestem w stałym kontakcie m.in. z Aleksandrą Ciżnicką, cenioną dyrektorką Biblioteki Miejskiej w Grudziądzu. Przy okazji moich weekendowych pobytów w Trójmieście z racji pracy na uczelniach spotykam się z bibliotekarzami i menedżerami kultury, aby słuchać ich opinii.
W internetowych dyskusjach niektórzy czytelnicy wskazywali, że można było najpierw upomnieć czytelników przetrzymujących książki, wezwać do zwrotu, poinformować o takiej potrzebie, a być może kary okazałyby się niepotrzebne. Dlaczego biblioteka nie zdecydowała się najpierw na takie łagodniejsze kroki?
„Dłużnicy” otrzymują powiadomienia o przekroczonych terminach na e-mail, a po jakimś czasie także telefonujemy do nich. Rekordzista otrzymał przez lata ok. 450 upomnień, więc nie można nam zarzucić braku „łagodniejszych kroków”. Mamy tylko jednego oponenta kar szczególnie aktywnego w internecie, zarzucającego bibliotece brak dialogu z mieszkańcami, a nawet łamanie prawa poprzez wprowadzenie opłat za przetrzymanie. Jak powiedziałem wcześniej, wprowadzenie kar wynika z licznych głosów iławian niezadowolonych ze słabej dostępności nowości lub gier, jest ponadto narzędziem ustawowym.
Kierowana jest pod moim adresem korespondencja nierzadko obraźliwa i dyskryminująca ze względu na moje pochodzenie z dużego miasta, tak samo w komentarzach. Mimo tego hejtu nie zmienię zdania o iławianach, którymi jestem zauroczony i którzy na ogół poważnie podchodzą do swoich obywatelskich zobowiązań.
W zgłoszeniach do naszej redakcji pojawiły się też głosy, że kary wprowadzone przez bibliotekę w Iławie są wysokie. Dokonaliśmy porównania w regionie. Np. w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Morągu, jak wynika z regulaminu dostępnego na jej stronach, kara za każdy dzień przekroczenia terminu zwrotu książki wynosi 0,20 zł – w Iławie jest to ponad dwa razy więcej: 0,50 zł. Ponadto biblioteka w Morągu w przypadku zagubienia lub zniszczenia materiałów nalicza cenę rynkową, podczas gdy biblioteka w Iławie: cenę rynkową, ale co najmniej 50 zł, podczas gdy niektóre materiały mogą być tańsze. Miejska Biblioteka Publiczna w Olsztynie również ma niższe kary niż Iława: 0,30 zł za każdy dzień przekroczenia terminu zwrotu książki, 1 zł – w przypadku innych materiałów (podczas gdy w Iławie kara za przekroczenie terminu zwrotu gry wynosi dwa razy więcej, 2 zł). Czy biblioteka w Iławie dokonywała takiego porównania z innymi placówkami? Czy zgodzi się Pan z częścią czytelników, że kary wprowadzone w Iławie są wysokie?
Różnica w stawkach wynika z tego, że większość bibliotek od dawna nie aktualizowała wysokości kar. Za niedługi czas może się okazać, że te 50 gr i 2 zł to niskie kary na tle regionu. Inne biblioteki nie mają takiego problemu z terminowymi zwrotami książek, bo stosują kary. W Iławie z niezrozumiałych powodów „rozdawano” przez kilkanaście lat książki, zupełnie nie dbając o ich powrót do czytelniczego obiegu.
Wprowadzone kary wzbudziły spore zainteresowanie i były też przedmiotem obrad na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Iławie. O niezadowoleniu iławian mówiła przewodnicząca rady Aneta Rychlik.
- Panie burmistrzu, środowisko czytelnicze jest – przepraszam, że użyję tego słowa – lekko oburzone – powiedziała radna.
- A ja jestem lekko oburzony oburzeniem, o którym Pani mówi – odpowiedział burmistrz Dawid Kopaczewski. - To tak, jakbyśmy mieli nie karać za jeżdżenie autobusami bez biletów, przecież to są pieniądze naszych podatników. Jestem zdumiony tym, że kogoś oburzają kary w wysokości 50 groszy dziennie za przetrzymywaną książkę, gdzie jest masa ludzi, którzy na tę książkę czekają. [...] To działanie biblioteki jest w trosce o czytelnictwo – ocenił, przyznając, że sam wprowadziłby jeszcze wyższe kary.
Z tą oceną, że kary dobrze przysłużą się czytelnictwu, zupełnie nie zgodziła się Aneta Rychlik. Już poprosiła o dane dotyczące liczby wypożyczeń za okres trzech miesięcy od wprowadzenia kar – i za taki sam okres przed ich wprowadzeniem. Z jej wypowiedzi wynika, że radna obawia się spadku zainteresowania wypożyczeniami. Czy tak faktycznie się stanie – o tym przekonamy się z czasem.
Red. kontakt@infoilawa.pl.
Kary w Bibliotece Iława. Poprawią dostępność popularnych nowości - a może w ogóle zniechęcą do wypożyczania?











13Komentarze
Portal infoilawa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Zostawcie te wasze czytanie, jak głowa tępa. Lepiej jak, młodość doda wam skrzydła i nad martwym wzlećcie światem do raju.
A czy z książką pod pazuchą można tam wzlecieć? No bo co można robić w tym raju? Muszą tam być pewnie straszne nudy. No i żadnego rykowiska z deską polo w rajowym telewizorze...
Przed biblioteką należy ustawić pręgierz, do którego będą przywiązywani najbardziej oporni "oddawacze" książek, z obowiązkiem czytania na głos przez np. przez dwie godziny najmniej poczytnej pozycji ze zbiorów książnicy. Od razu im przejdzie. PS. Ok. 65% obywateli tego kraju otwarcie przyznaje, że systematycznie nie czyta ani jednej książki w roku. Więc może tych nielicznych, którzy jeszcze coś czytają poza głupotami z tik-toka, należy traktować jako drogocenny skarb? A że przetrzymują... No cóż, może uczą się ukochanych przez siebie pozycji na pamięć? Lub zbierają się nad nimi w grupach towarzyskich, sąsiedzkich, hobbystycznych lub innych w celu zbiorowych dyskusji nad nimi? Różnie może być. Skoro anonimowi alkoholicy zbierają się w grupach terapeutycznych, to dlaczego nie mogliby tego robić tzw. mole książkowi? Panie dyrektorze biblioteki, trzeba rozszerzyć swoje horyzonty i nie traktować swoich zbawicieli, przychodzących jeszcze w pańskie książkowe progi, ze zbytnim twardogłowiem.
Poprzednia dyrektor niby taka uczciwa a książki kupowała dla siebie do czytania a nie dla ludzi i za nasze pieniądze mogła czytać co chciała.
Dołówmy fałszów - jakie bzdury - przeczytaj artykuł ze zrozumieniem
Co to za bzdury?
Co Wy opowiadacie za bzdury? Sam byłem świadkiem, jak ktoś oddawał książkę po 1000 dniach. Według Was tak to ma wyglądać? Mamy jako mieszkańcy kupować książki — bo biblioteka utrzymuje się również z naszych podatków — tylko po to, żeby ktoś traktował publiczne zbiory jak prywatną własność?Jeżeli ktoś nie rozumie, jak działa biblioteka, to zapraszam do Empiku. Ta zmiana jest potrzebna, a książkę można bez problemu przedłużyć telefonicznie o kolejne tygodnie.
Do czytelnika - wyrzuci a nie wyżuci... Chyba musisz więcej czytać...
Tak , tylko nikt nie będzie płacił tych kar a kto wie że nie zwróci w terminie to nie będzie wypożyczał . Pobierać kaucję za np. książkę a jeśli książka nie wróci w terminie to kaucja przepada na rzecz biblioteki a ta kupuje nową i po problemie .
Ta półka na książki weź mnie do domu za 1 drzwiami ma powrócić.zawsze ktoś sobie wybrał coś ciekawego,a teraz do kosza wyżuci
W dobie legimi, audioteki, empik-go, kto jeszcze korzysta z papierowych książek? Za niewielkie pieniądze można mieć tysiące książek, których nie będziecie w stanie przeczytać. Czytniki są jak kartki papieru, nie męczą oczu, można dostosować wielkość czcionki, a często otrzymuje się je za free przy abonamencie. Są mniej skomplikowane niż telefony, które dziś prawie każdy używa. Szkoda lasów. A kto się zmęczy czytaniem, może odsłuchać, jak słuchowisko w radiu, za starych, dobrych czasów. Może w tę stronę powinna skręcać biblioteka?
Czytnik nigdy nie będzie jak kartka papieru :) nic nie zastąpi zapachu książki. Ale mniejsza o to. O co w ogóle bicie piany?? Wypożyczyłeś - oddaj w terminie, nie będzie kary. Ludzie się burzą bo chcą ich karać za przetrzymywanie książek :) :) no koń by się uśmiał :) Oddaj w terminie i po temacie. A jak chcesz mieć na własność to sobie kup za swoje, a nie za publiczne. Pani Rychlik, a Pani się zastanowi co Pani wspiera. Bo wygląda na to,że zależy Pani na tym, aby ludzie unikali kar za coś czego nie powinni robić. A, że przestaną wypożyczać ?? I dobrze. Książki zostaną dla tych,którzy je oddają w terminie. Swoją drogą pamiętam,że 50gr za dzień zwłoki to była kara stosowana przez bibliotekę w jednej z gdańskich uczelni kiedy tam studiowałem. A było to ponad 20 lat temu.
Jeżeli tak ma wyglądać zachęcanie osób to propagowania czytelnictwa, które i tak ma tendencję spadkową od wielu już lat to decydentom należy się karny k...s!